Galindya, niem. Galindien, obszerna niegdyś prowincya pogańskich Prusaków w dzisiejszych Prusach wschodnich, rozciągała się prawie w zupełności tam, gdzie teraz jeszcze mieszkają polscy Mazurzy i Warmiacy. Obejmowała mniej więcej dzisiejsze powiaty: olsztyński, węgoborski, gołdapski (w części), margrabowski, łecki, lecki, jańsborski, szczycieński i ządzborski. Granice ze wszech miar ciekawej tej ziemi, przez krzyżaków pilnie badane i zapisane, teraz jeszcze dość dokładnie są znane. Przytoczymy tu ważniejsze ustępy z owych starych zapisów, o ile że wiele nazw geograf. na polskiej ziemi podają, a w szerszych kołach osobliwie też w Polsce nie dość są znane. (str. 474-476)
Na południe ku Polsce ciągnęła się granica:
(łac.)"Prima ubi Lika (rz. Ełk) influit in Bebram (rzeka Biebrza), ab inde directe trans fluvium Gumore (pewnie struga przy wsi Kubra i mieście Radziłowie) ad eum locum, ubi fluvius Scarde (rz. Skroda) habet ortum; eundem fluvium Scarde ad eum locum descendendo, ubiinfluit Pissam: deinde Pissam descendendo ad eum locum, ubi fluvius Lubano dictus influit Pissam (? Turol [Turośl]), a hubano usque ad vadum antiquam trans fluvium dictum Ditwo (rz. Skwa), a vado dicti fluvii Ditwo usque ad alium antiquam vadum trans fluvium dictum Rusow (rz. Rozoga), deinde ad fluvium dictum Malien (rz. Omulew), ubi fluvius Luco (struga z pod wsi Luka?) influit; deinde directe ad paludem Ligopanie ad aliam paludem Russe et hanc paludem Russe ad fluvium Nartze (rz. Orzyc), ubi propinquius attingit, inde Nartzin ascendendo ad paludem Nannye, ubi forsata et ab his ad aquam Nidam (rz. Nida), ubi ex alia parte influit fluvius Wisseko (rz. Wysoka); deinde aquam Nide descendendo ad eum locum, ubi eadem Nide influit aquam Wikere et ulterius eandem Wikeram descendendo ad fluvium Otatz, ubi influit in Wakaram et inde usque ad lacum Brentzk dictum procedendo."
W tłumaczeniu z łacińskiego (Google tłumacz):
"Pierwsza to miejsce, w którym Lika (rz. Ełk) wpada do rzeki Bebra (rzeka Biebrza), a stamtąd bezpośrednio po drugiej stronie rzeki Gumore (pewnie struga przy wsi Kubra i święcije Radziłowie) do miejsca, gdzie wznosi się rzeka Scarde (rz. Skroda) ma wzrost ; zejście tą samą rzeką Scarde do miejsca jej ujścia do Pissy; następnie zejście Pissy do miejsca, w którym rzeka zwana Lubano uchodzi do Pissy (?Turośl), z Hubano do pradawnego brodu przez rzekę zwanego Ditwo (rz. Skwa), od brodu na rzeczonej Ditwo aż do innego starożytnego brodu przez rzekę Rusów (rz. Rozoga), dalej do rzeki Malien (rz. Omulew), gdzie rzeka Luco (struga z pod wsi Luka?). ) wpływa; dalej bezpośrednio do bagna Ligopanie do innego bagna Russe i tego bagna Russe do rzeki Nartze (rz. Orzyc), gdzie zbliża się, stąd Nartzin wznoszący się do bagna Nannye, gdzie ta sama rzeka ma swoje źródło; dalej bezpośrednio przez bagna aż do forsat i stamtąd do wody Nida (rz. Nida), gdzie z drugiej strony wpływa rzeka Wisseko (rz. Wysoka); potem woda Nide schodzi do miejsca, gdzie ten sam Nide wpada do wody Wikere i dalej ta sama Wikera spływa do rzeki Otatz, gdzie wpada do Wakara, a stamtąd do wspomnianego jeziora Brentzk."
Warto przytoczyć ku uzupełnieniu nieco odmienny, niemiecki dokument o tej samej granicy:
"Do die Biber entspringet, die Bieber (Biebrza) nidene unz ein flis, dass do ynfleuszt das heissetMete, ann das Wasser nider, do das Wasser Lycke ynfellt, und nider das Wasser, do ynfellt das Wasser Wayse, die Wayse ufwartz, bis dasz ein Wasser gefellt, das heisset Comeron (rz. przy Kubra?), das wasser ufwartz, bis da es entspringt, dann bis do der Chando (czyt. Scarde) fallet in diePisse, die Lubenno ufwartz, unz do sie entspringt uf dem hollen wege, den man pflegt czu fahren aus Galinden hin Kegen Rusen; dann uf den waldt Ynacus, dann oben die Demerownitte, die do heisset Malsauranges, zu dem waldt huke, uf das flis Malie ufwartz bis zu der heiden, die do heiset Lamasela zu den Pribroden kegen der Naritzen ufwartz bis das wasser Raducken darinne felt."
Wspomniane jeszcze rzeczka enena, bór i rzeka Grobisken, pole Kwkulen, rz. Nidda, Wiseka i Wikker. Na zachód sięgała Galindia aż poza rz. Łynę (Alle Fluss), gdzie się stykała z Pogezanią. Na północy wyrażają się granice najprzód ku ziemi Bartyi [ziemi Barckiej]:
"Anzuheben von dem Walt kume bei dem See Resow durch den walt Kirne bis czu wopelauken bis auf den walt bosin also das velt monelaukin gar bynnen bliben bis in den walt tauro bis in den see kirsno."
"W dalszym ciągu ze strony Nadrowii stanowiła granicę rzeka Gołdapska. Na wschód Galindyą od Sudawii dzieliła rz. Ełk, jak się zdaje, gdyż nieco dalej wysunięte jeziora skomęckie należały już do Sudawii i imię swoje zawdzięczają sławnemu wodzowi sudawskiemu Skomentowi, który tu posiadał zamek obronny. Jeszcze za czasów księcia Albrechta w XVI wieku znajdował się opodal rzeki Ełk kamień wielki graniczny przy wsi Prostki, o którym mówiono, że dzielił ziemię Prusów czyli Galindów od Jadźwingów (t. j. Sudawii) i od Mazowsza. Z historyi niewiele wiemy o starej Galindyi. Imię jej jednak znane jest od wieków. Już sławny geograf Ptolemeusz (około r. 180 po Chr.) do sarmacko-europejskich krajów zalicza także Galindyą. Około r. 253 Woluzyan kazał bić monetę z napisem: zwycięzca Finów, Wandalów, Galindów i Wenedów. Rusini znają tu Goljadów, z którymi ich książę Iziasław r. 1057 wiódł wojnę. Podówczas i później galindzka ziemia zbyt była przepełniona ludnością, jak opisują. Wtedy osobliwie kobiety wiele cierpiały od mężczyzn; spory i kłótnie z nimi toczyły. A żyła właśnie tego czasu najwyższa kapłanka w tym kraju, od wszystkich dla niesłychanej swojej świętości i dziwnych proroctw czczona i słuchana. Tę ujęły sobie kobiety, żeby zbyt licznym i nieprzebłaganym mężczyznom szkodzić. I tak się stało, że owa kapłanka, proroczym niby duchem wiedziona, nakazała mężczyznom kraju całego bez broni wyjść i rozpocząć walkę z chrześcijanami. Na co oni poszli nierozważni, bo, jak powiadają, wszyscy wtedy poginęli. Od tego czasu, pisze kronikarz Dusburg, ziemia owa galindzka aż do przybycia krzyżaków bardzo była opustoszała. Pomimo to mieszkańcy tego kraju długo jeszcze po zdobyciu przez krzyżaków opowiadali swoim ciemiężcom o dawnych swych dziejach. Mianowicie dobrze sobie przypominali ostatniego zapewne swojego wodza imieniem Yzegups, który był najpierwszym ze wszystkich książąt i miał swój zamek blisko Lecu w jeziorze na wyspie:
"se audivisse a progenitoribus suis etetiam abillis, quorum progenitores habitaverunt in terra Galindiae, quod major rex Galindiae habitaverit circa magnum lacum nomine Nabentine, qui est ad medium miliare ab illa parte heiczen versus Litwanos vocabatur rex illa Ysegups."
"że słyszał od swoich przodków, że są ludzie zdolni, których przodkowie mieszkali w ziemi Galindii, że wielki król Galindii mieszkał w pobliżu wielkiego jeziora zwanego Nabentyna, które jest pół mili od tej strony Heichen w kierunku Litwinów , ten król nazywał się Ysegups".
Także i o sudawskim wodzu sławnym Skomancie wiedzieli, że zaraz opodal przy skomęckich jeziorach mieszkał. Teraz jeszcze nadzwyczaj liczne w ziemi tej jak może nigdzie indziej wydobywane stare cmentarzyska pogańskie świadczą o galindzkim ludzie. Cmentarzyska takie zawierają między innemi następujące wioski (tylko na Mazurach): Węgobork, Węgielsztyn, Przerwanki, Sorkwity, Głodowo, Miłuki, Kamionki, Gieląd, Warpun, Sterławki, Lec, Bystry, Wilkasy, Rozogi, Czarci ostrów w Śniardowem jeziorze (Spirding See), Tuchliny, Guty itd. Także obronne zamki i grody nader liczne były u Galindów, i następujące miejscowości okazują po nich niejakie ślady, jak to: Grodzisko, Gołdapska góra, Pietrasze, Węgielsztyn, Gilm wyspa przy Lecu, na której prawdopodobnie ów wódz pierwszy Yzegups mieszkał, Janowo, Jedwabno, Straduny, Wierzbowo i wiele innych. Przy mieście Nidborku wspominają górę, która się zwała: góra galindzka, o której pisze Grunau, że na niej jakiś Galindus, syn króla Widewuta mieszkał. Monety stare, osobliwie rzymskich cesarzów pogańskich bardzo często się natrafiają na tej ziemi, niemniej różne zbroje starożytne, narzędzia kamienne itd. Co się wreszcie dotyczy narodowości i pochodzenia starych Galindów, rzecz jeszcze niezupełnie rozstrzygnięta. Ogólne zdanie przemawia za tem, że byli litewskiego czy pruskiego pochodzenia. Ale i przeciwne mniemanie, że byli szczepu słowiańskiego, osobliwie sąsiednim mazowieckim ludom w mowie i pochodzenia bliscy, ma za sobą niejakie powody. I tak widać, że właśnie Galindya przez cały ciąg czasów, o ile zapamiętać z historyi, aż dotąd jest polska. Potem w połowie XIII wieku krzyżacy, gdy przybyli zająć ten kraik, Polacy jakoby o swoję własność także się mocno o niego upominali. Porównaj Dr. Toeppen Geschichte Masurens, 1-50. Kś. F.
Materiały zaczerpnięte z:
Galindowie - tajemnicze pruskie plemię z Mazur
O plemieniu Galindów wiemy bardzo niewiele, gdyż przed przybyciem Krzyżaków zostało najprawdopodobniej poddane eksterminacji przez sąsiednich Polaków, Jaćwingów oraz Skandynawów. Galindowie mieli często atakować położone na południe ziemie, znajdujące się pod władzą Piastów, przy czym jedna z takich wypraw, według legendy, zakończyła się w konsekwencji zagładą całego plemienia. Chociaż to Krzyżacy ostatecznie podbili ziemie pruskie, Polacy oddali im przysługę, wyniszczając Prusów w czasie cyklicznych wypraw.
Spośród plemion pruskich Galindowie uchodzą za jedno z najmniej znanych. Od wielu lat stanowili przedmiot badań nie tylko archeologów i historyków, ale do dziś poruszają wyobraźnię wielu mieszkańców Mazur. Ich początki giną w mrokach starożytności i owiane są mgłą tajemnicy. Według podania przekazanego na początku XVI w. przez saskiego kronikarza Erazma Stellę, ich nazwa pochodzi od imienia Galyndo - ósmego syna legendarnego króla Prusów Wejdewuta. Tenże Galyndo miał otrzymać od ojca ziemie leżące między górną Łyną, a Wielkimi Jeziorami Mazurskimi. Obszar ten jest dziś uważany za hipotetyczne terytorium plemienne Galindów.
Ubogie źródła
Źródła pisane dotyczące tego plemienia są wyjątkowo ubogie. Wiemy o nim bardzo niewiele, gdyż przed przybyciem Krzyżaków zostało najprawdopodobniej poddane eksterminacji przez sąsiednich Polaków, Jaćwingów oraz Skandynawów. Jak mówi Chronicon terrae Prussiae Piotra z Dusburga (Petrus von Dusburg) z 1326 r., w XIII w. ich tereny plemienne były już wyludnione (terra desolata) Lud który można identyfikować z Galindami, po raz pierwszy pojawia się w antycznych źródłach pisanych w dziele "Geografia" z II wieku autorstwa Klaudiusza Ptolemeusza. Znajdujemy w nim informację o ludzie Galindai (Γάλιυδάι), żyjącym na wschód od siedzib Gytones (Gotów) w rejonie ujścia Wisły, na zachód od plemienia Soudinoi. Archeolodzy identyfikują lud Galindai z tzw. kulturą bogaczewską rozwijającą w się na terenie dzisiejszej północno-wschodniej Polski w tzw. okresie wpływów rzymskich (I-IV w. n.e.). Wspomniana kultura archeologiczna łączona jest z zachodniobałtyjskim kręgiem kulturowym, obejmującym wówczas obszary między Pasłęką a Dźwiną. Autorzy antyczni (Tacyt, Kasjodor, Jordanes) i wczesnośredniowieczni (Einhard, Wulfstan) określali Bałtów Zachodnich mianem Estiów (Aestii).
Kolejne wzmianki odnoszące się do Galindów pojawiają się dopiero w XIII wieku w dokumencie "Liber censuum Daniae" duńskiego króla Waldemara II, który w 1210 r. podjął wyprawę krzyżową do Prus. Wspominana jest w nim nazwa Galinda, jako jednej ze zhołdowanych ziem pruskich. W bulli Innocentego IV z 19 maja 1253, papież przyznaje księciu Kazimierzowi Kujawskiemu (synowi Konrada Mazowieckiego) ziemię "que Galens dicitur", zaś w dokumencie, dotyczącym sporu wspomnianego księcia z zakonem krzyżackim z 1254 występuje ziemia Golens/Golenz). Z około połowy XIV pochodzi wzmianka o królu Galindów imieniem Ysegups, który miał posiadać siedzibę nad jeziorem Niegocin. Najliczniejsze informacje pochodzą ze wspomnianej krzyżackiej kroniki Piotra z Dusburga, gdzie owe plemię występuje pod łacińską nazwą Galinditae.
W źródłach krzyżackich Galindowie uchodzą za wyjątkowo okrutnych pośród Prusów. Piotr z Dusburga wspomina o rzezi dziewczynek, której mieli oni dokonać wśród własnych współplemieńców w sytuacji, którą dziś określilibyśmy mianem wyżu demograficznego. Mieli oni również często atakować położone na południe ziemie, znajdujące się pod władzą Piastów, przy czym jedna z takich wypraw, według legendy, zakończyła się w konsekwencji zagładą całego plemienia.
Złoty wiek Galindów
Jeśli przyjmiemy hipotezę o ciągłości osadnictwa galindzkiego na Mazurach, od starożytności po wczesne średniowiecze, to czas jego rozkwitu przypadałby na schyłek okresu wędrówek ludów. W drugiej połowie V wieku na terenie Mazur pojawia się tzw. grupa olsztyńska. Wykształciła się ona na podłożu kultury bogaczewskiej, ekspandując w VI wieku w kierunku zachodnim. Ostatecznie zajmowała obszary pomiędzy górną Łyną a Krainą Wielkich Jezior Mazurskich, a więc tereny hipotetycznego obszaru plemiennego Galindów. Należy ona do najbardziej interesujących i najmniej znanych jednostek kulturowych rozwijających się w pradziejach na ziemiach polskich, stając się swoistym fenomenem na terenie środkowo-wschodniej Europy.
Grupę olsztyńską cechuje bogactwo i niezwykła rozległość kontaktów, którą poświadczają bardzo liczne cenne przedmioty importowane. W tym bardzo wartościowe ozdoby wykonane ze złota i srebra.Odkrywano je na cmentarzyskach m.in. w Burdągu, Tumianach, Kielarach czy Kosewie. Zjawisko to od ponad stu lat stawia przed badaczami pytanie: Jak doszło do tak niezwykłej koncentracji różnorodnych wpływów na obszarze położonym na skraju późno-antycznego świata?
Najpopularniejsze w literaturze koncepcje dotyczyły handlu bursztynem. Poza tym za źródło bogactwa grupy olsztyńskiej uważano handel zbożem, które miało stanowić nadwyżkę produkcyjną uzyskaną w wyniku zaawansowanej gospodarki rolnej. Według innych badaczy, w późnym okresie wędrówek ludów na Mazurach mogła funkcjonować wspólnota terytorialna trudniąca się wyprawami rabunkowymi na sąsiednie obszary i handlem niewolnikami. Kolejnym źródłem dochodu miałaby być także kontrola szlaku biegnącego z południowej Europy do Skandynawii. Być może ludność grupy olsztyńskiej brała udział w eksporcie futer i skór na teren germańskich państw na obszarze śródziemnomorskim. Zjawisko używania oraz importu futer i skór z terenów Barbaricum w okresie wędrówek ludów na terenach Europy Południowej poświadczają bowiem liczne źródła pisane. Niestety wciąż nie wiemy, która hipoteza odpowiada rzeczywistości. Pytanie o źródła bogactwa grupy olsztyńskiej wciąż należy traktować jako otwarte, jednak okres jej rozwoju możemy nazwać "złotym wiekiem" Galindów. Być może legendy o potędze tego plemienia odnoszą się właśnie do czasów grupy olsztyńskiej.
Polacy pogromcami Galindów?
Nie ma informacji o konfrontacjach pomiędzy Galindami a państwem piastowskim do schyłku X w. Pokojowe relacje wynikały zapewne z posiadania wspólnego wroga - Mazowszan. Sytuacja zmieniła się za panowania Bolesława Chrobrego, który w 1015 podjął udaną wyprawę do Prus i najprawdopodobniej podbił, na krótko, Galindię.
Relacje Prusów z Piastami zaogniają się w XII wieku W latach 1107-08, 1110-11 oraz prawdopodobnie w 1115 roku mają miejsce wyprawy odwetowe Bolesława Krzywoustego, które zapewne doprowadziły do podporządkowania Galindii.
Kolejne operacje zbrojne przeciwko Prusom przypadają na lata panowania Bolesława Kędzierzawego i Kazimierza Sprawiedliwego. Tragicznie skończyła się polska wyprawa z 1166, w której to zginął książę sandomierski Henryk. Cykliczne konflikty zbrojne z Piastami wykrwawiły Galindów i zrujnowały ich gospodarkę, co sprawiło że mogli stać się podatni na ataki sąsiednich Jaćwingów. Nie bez znaczenia była również wspomniana duńska krucjata Waldemara II. Na początku XIII w. Galindowie nie stanowili już znaczącej siły w regionie, zwłaszcza mogącej oprzeć się Zakonowi Krzyżackiemu. Jednak twierdzenie Piotra z Dusburga o całkowitym wyludnieniu ich ziem było przesadzone. Chociaż to Krzyżacy ostatecznie podbili ziemie pruskie, Polacy oddali im przysługę, wyniszczając Prusów w czasie cyklicznych wypraw.
Co na to archeologia?
Poznanie wczesnośredniowiecznej Galindii utrudnia w dużej mierze niewielka liczba źródeł archeologicznych. Choć Galindowie pozostawili po sobie monumentalne grodziska, takie jak np. w Pasymiu, Szestnie, Staświnach czy Jeziorku, to stan ich rozpoznania jest znikomy. Wykopaliska na tych stanowiskach prowadzili badacze niemieccy już w XIX wieku, jednak ich wyniki były publikowane w sposób niepełny.
Do lepiej rozpoznanych grodzisk należy obiekt w Szestnie-Czarnym Lesie, badany przez Ekspedycję Galindzką Instytutu Archeologii Uniwersytetu Warszawskiego. To stosunkowo niewielkie grodzisko, zamieszkiwane było przez grupę około 20-30 osób. Posiadało ono wał o konstrukcji rusztowej, wykonany z wyselekcjonowanych kłód dębowych - wszystkie drzewa miały około 70 lat. Grodzisko było użytkowane od schyłku IX wieku do około lat 40 X wieku, zaś jego porzucenie wiązało się dramatycznymi wydarzeniami, o czym świadczy spalenie wału, a także odkrycie licznych grotów strzał w jego wschodniej części.
Do szczególnie interesujących znalezisk na tym grodzisku należą zbiorowe pochówki ciałopalne na bruku kamiennym, zawierające szczątki 21 osób. Wykopaliska na grodzisku w Pasymiu (również noszącym ślady pożaru) dostarczyły z kolei informacji na temat gospodarki wczesnośredniowiecznych Galindów. Opierała się ona na rolnictwie. Uprawiano trzy gatunki pszenicy, jęczmień, owies oraz proso. Istotną rolę odgrywała również hodowla świń, kóz, owiec oraz koni, przy czym hodowla koni mogła mieć również charakter konsumpcyjny, o czym świadczą połupane i opalone kości tych zwierząt. Warunki naturalne sprzyjały rybołówstwu. Na grodzisku odkryto liczne żelazne i brązowe haczyki do wędek oraz wiele szczątków ryb. Zaledwie 15 proc. kości zwierzęcych należało do zwierząt dzikich. Większość z nich pochodzi z niewielkich zwierząt futerkowych. Fakt ten oraz wiele narzędzi do oprawiania skór i futer świadczy, iż futra mogły stanowić przedmiot wymiany. Zjawisko to może potwierdzać wzmianka w kronice Adama Bremeńskiego z drugiej połowy XI wieku mówiąca, że Prusowie z Sambii sprzedawali obcym kupcom duże ilości futerek kunowych.
Niewiele wiemy o kulturze duchowej Galindów. Przekaz Piotra z Dusburga odnoszący się do religii Prusów mówi, iż czcili oni bóstwa związane z siłami natury i ciałami niebieskimi, a także święte gaje, pola i wody. Zapewne religia Galindów nie odbiegała od tego schematu. Ich obrządek pogrzebowy również nie został zbadany. Najprawdopodobniej kremowali oni swoich zmarłych, ponieważ ciałopalenie było cechą charakterystyczną pruskiego rytuału pogrzebowego. Charakter źródeł archeologicznych nie pozwala nam dokładnie opisać stroju i uzbrojenia Galindów. Ryzykowne w tym aspekcie byłyby porównania z lepiej rozpoznanymi i bogatszymi terenami sambijsko-natangijskimi. Na uzbrojenie najprawdopodobniej składały się oszczepy, włócznie, topory oraz łuki. Być może znaczniejsi wojownicy dysponowali mieczami. Walczono zarówno pieszo, jak i konno. Galindowie uchodzili za potężne i bitne plemię. Jedna z hipotez mówi, iż ich nazwa pochodzi od słowa Galintvvey - "przynoszący śmierć wrogowi".
Mimo długiej historii badań archeologicznych na Mazurach, wciąż niewiele wiemy o plemieniu Galindów, które już przez badaczy niemieckich uważane było za bardzo tajemnicze. Należy sądzić, iż kolejne wykopaliska pozwolą uchylić rąbka tajemnicy tego plemienia, nierozerwalnie związanego z historią Mazur.
dr Mirosław Rudnicki dla Wirtualnej Polski

Materiały zaczerpnięte z:
Podróż do przeszłości, czyli Galindowie na Mazurach
O żyjących niegdyś na terenie dzisiejszych Warmii i Mazur plemionach świadczą dzisiaj garby kurhanów oraz grodziska porośnięte trawą albo lasem. Nazwa Galindia miała oznaczać krainę na końcu świata, „Wildnis" czyli pustkowie.
Na temat dawnych plemion zamieszkujących dzisiejszą północno-wschodnią Polskę pisał już Tacyt w dziele Germania z ok. 98 roku n. e. W VI i VII wieku wykształciły się trzy zasadnicze zespoły związków plemiennych Jaćwingów, Estów oraz zespół Galindów. Osadnictwo plemienne Galindów zlokalizowano na Pojezierzu Mrągowskim, nad jeziorem Śniardwy oraz wokół jeziora Mamry.
Zostały kurhany
Plemiona zwalczały się wzajemnie. Aby bronić się przed najazdami w trudno dostępnych miejscach budowano strażnice, wartownie i zamki. Tzw. lauksy Galindów napotkamy na przesmykach między jeziorami, na półwyspach, wśród wysokich wzgórz w otoczeniu bagien i lasów. Galindowie zajmowali się głównie rybołóstwem, łowiectwem, zbieractwem i handlem (tędy biegła jedna z odnóg „bursztynowego szlaku"). Nazwa Galindia miała oznaczać krainę na końcu świata „Wildnis" czyli pustkowie. Galindowie czcili trzy bóstwa: Potrimpusa (najwyższego boga ziemi i nieba), Perkunasa (boga wojny i burzy) oraz Patollusa (boga śmierci), któremu składali krwawe ofiary. O żyjących niegdyś plemionach świadczą dzisiaj garby kurhanów oraz grodziska porośnięte trawą albo lasem.
Wyprawa do Zamku Galindów
Kilkanaście kilometrów od Giżycka znajduje się niewielka miejscowość Jeziorko- Preusseburg (Pruski Zamek). Ta nazwa jest jak najbardziej odpowiednia do tego miejsca. Znajdować się tu miało tajemnicze grodzisko Galindów. Niezaspokojona ciekawość zmusiła mnie do odnalezienia tego osławionego monumentalnego ziemnego wzgórza. Samochodowa wyprawa z dreszczykiem odbyła się w listopadzie tamtego roku. Pogoda była taka, jaka bywa w listopadzie. Pochmurne niebo straszyło deszczem, ale czasem zza chmur przemycały się promienie słońca. Był przenikliwy ziąb. Około południa wyruszyłam z Mrągowa drogą nr 59 w kierunku Giżycka. W Trosie zjechałam na drogę z kierunkowskazem Jeziorko. Zjazd z „asfaltówki” na kamienistą, wyboistą drogę od razu dał się odczuć. Minęłam kilka wiejskich gospodarstw, dalej pola uprawne przygotowane do zimy, rozległe łąki i mokradła. Droga meandrowała niczym rzeka. W malowniczym nostalgicznym pejzażu dominowały wyłysiałe drzewa, tylko gdzie niegdzie na tle zielonych sosen i świerków złociły się modrzewie. Wkrótce pojawiły się pierwsze zabudowania Jeziorka. Nigdzie przystanku autobusu ani torów kolejowych. Od mieszkańców jednego z domów dowiedziałam się, że samochodem do pruskiego zamku nie dojadę, trzeba iść pieszo między wzgórzami. Zaczęłam już marznąć, a zamku ani widu. Postanowiłam wejść na spore wzniesienie, żeby zobaczyć okolicę. W tym momencie zza chmury, jak na zamówienie wyszło słońce, a moim oczom ukazał się niesamowity widok. Monumentalne wzgórze nagle wyrosło z ziemi. Ogromne grodzisko, które przez około 400 lat w początkach naszej ery zamieszkane było przez Galindów. Ulokowane zostało na wysokim naturalnym wzniesieniu, którego stoki sięgają 25 m wysokości (tzw. Góra Zamkowa). Na szczycie wzniesienia widoczny jest wał kamienno-ziemny otaczający majdan o wymiarach 70m x 40m. Od strony wschodniej wał jest obniżony, bo tu znajdował się wjazd do grodziska, będącego siedzibą władcy. Wokół grodziska położone było plemienne osiedle. Na lotniczych zdjęciach widać w ziemi przebarwienia, w których stały zabudowania. Grodzisko było użytkowane w epoce żelaza oraz w okresie wczesnego średniowiecza do XII może XIII w.
W drodze powrotnej na przydrożnych kamieniach zauważyłam porosty, wśród których na szczególną uwagę zasłużyła śliczna żełuczka zmienna (Xanthoparmelia somloensis) z czerwono-fioletowymi owocnikami. Po ziemi chodziły powoli zmarznięte żuki gnojowe.
Współczesna Galindia
Latem tego roku wybrałam się do Galindii nad jeziorem Bełdany. To nietypowy prywatny ośrodek wypoczynkowy nazywany też Mazurskim Edenem. Do Galindii prowadzą ozdobione drewnianymi rzeźbami dwa wejścia, jedno od strony lądu, drugie od jeziora. Znakiem rozpoznawczym Galindii są drzewa zwrócone korzeniami do góry. Ośrodek składa się z hotelu, restauracji, kawiarni, sali telewizyjnej i grot oraz pieczar (termy, lochy demonów, studnie głodowe itp.). Personel ubrany jest w skóry zwierząt i średniowieczne stroje. Przy recepcji w abażurach lamp mają swoje gniazda jaskółki dymówki. Ośrodek jest ozdobiony mnóstwem drewnianych i kamiennych rzeźb, przedstawiających pogańskich bożków i nawiązujących do wierzeń i zwyczajów Galindów. Rzeźby wykonują artyści w czasie organizowanych tu plenerów. Kilka razy w roku właściciel obiektu, psychoterapeuta Cezary Kubacki wciela się we władcę Galindów Izegusa II. W Edenie odtwarzane są wówczas rytualne obrzędy Galindów. Goście są współuczestnikami inscenizacji, przebranymi w stroje nawiązujące do wczesnego średniowiecza. Biegają z włóczniami po lesie i napadają na turystów jadących do hotelu, szukają bursztynu, pływając średniowieczną łodzią, uczestniczą w obrzędzie palenia na stosie i rytualnym tańcu przy ognisku. Izegus II przyjmuje do plemienia tych, którzy czują w sobie galindowego ducha i pomyślnie przeszli "chrzest bojowy". Ci którym się nie udało, przyjadą tu ponownie, bo jak mawia wódz plemienia, być Galindem to honor i sposób na życie w naszym zbyt rozpędzonym świecie....
Maria Olszowska
Autorka jest emerytowaną nauczycielką biologii. Pochodzi z Krakowa, od trzydziestu lat mieszka w Mrągowie. Wciąż odkrywa piękno Mazur i chciałaby zachęcić innych do poznawania cudów tej krainy.

Materiały zaczerpnięte z:
Z okolic Szestna (także tu) posiadamy znikome informacje świadczące o zamieszkiwaniu tych terenów już w okresie neolitu. Można o nich jedynie powiedzieć, że są związane z aktywnością grup ludzkich należących do tzw. kręgu kultur leśnych.
Wyraźne ślady zasiedlenia tych ziem pochodzą dopiero z wczesnej epoki żelaza (V-III w. p.n.e.) i wiązać je należy osadnictwem kultury kurhanów zachodniobałtyjskich. Ludność tej kultury była wedle wszelkiego prawdopodobieństwa bezpośrednimi przodkami późniejszych plemion pruskich. Nazwę tej kulturze dały specyficzne zwyczaje pogrzebowe jej ludności, grzebiącej swoich zmarłych pod okazałymi nasypami kurhanów, wewnątrz których natrafiamy niejednokrotnie na ślady intencjonalnych konstrukcji kamiennych. Zmarłych po śmierci palono, a skremowane szczątki ludzkie zsypywano do glinianych urn-popielnic. Cechą charakterystyczną tego obrządku jest zwyczaj składania pod jednym nasypem urn z prochami wielu zmarłych.
Z okolic Szestna nie znamy żadnego cmentarzyska kultury kurhanów zachodniobałtyjskich, ale dzięki badaniom wykopaliskowym prowadzonym od kilku lat na półwyspie wrzynającym się w północną część Jeziora Salęt (tzw. Małego Salętu) archeologom z Ekspedycji Galindzkiej IA UW udało się zlokalizować unikalne miejsce kultu. Jest ono niewątpliwie związane z cyklicznymi obrzędami religijnymi odprawianymi tu przez ludność kultury zachodniobałtyjskiej w ciągu III w. p.n.e. Obszar sacrum był tu wyznaczony przez głęboki rów okalający obszar o powierzchni prawie 2 ha. Wyraźna warstwa spalenizny wypełniająca ten rów (wybrukowany na znacznej długości kamieniami), świadczy o zwyczaju palenia tu rytualnych ogni. Wewnątrz terenu otoczonego rowem znaleziono liczne paleniska z poustawianymi w nich naczyniami glinianymi wypełnionymi kośćmi zwierzęcymi i zwęglonymi ziarnami zbóż. W niektórych naczyniach znaleziono także spalone kości ludzkie, co pozwala na wysunięcie przypuszczenia, że odprawiane tu obrzędy religijne wymagały ofiar z ludzi Wyszembork, stan. II -.
Z początkiem naszej ery południowo-wschodnie wybrzeża Bałtyku znalazły się w orbicie zainteresowań świata antycznego. W I w. n.e. rzymski historyk, Pliniusz Starszy wspomina w swoim dziele “Naturalis Historia” o ludzie Estów (Prusów), zamieszkujących bursztynodajne wybrzeża Morza Bałtyckiego (chodzi tu prawdopodobnie o Półwysep Sambijski). Już w następnym stuleciu grecki uczony z Aleksandrii, Klaudiusz Ptolemeusz wymienia na kartach swojej “Geografii” dwa ludy zamieszkujące tereny na wschód od Sambii: Galindów i Sudinów. Sudinowie (Soudinoi), czyli znani z kronik wczesnośredniowiecznych Jaćwingowie, zamieszkiwali ziemie położone na wschód od linii Wielkich Jezior Mazurskich. Natomiast Galindowie (Galindai) zajmowali zarówno Krainę Wielkich Jezior, jak i Pojezierze Mrągowskie oraz wschodni skraj Pojezierza Olsztyńskiego.
Przez współczesnych badaczy ptolemeuszowi Galindowie są jednoznacznie utożsamiani z ludnością tzw. kultury bogaczewskiej. Kultura ta wykształciła się w początkach naszej ery i egzystowała nieprzerwanie aż po początki V w. Znana jest przede wszystkim z rozległych, płaskich cmentarzysk ciałopalnych. Spalone szczątki zmarłych wsypywane były do glinianych popielnic, które wstawiano do specjalnie wykopywanych w ziemi jam grobowych. W naczyniach tych znajdujemy także bogate dary grobowe: wykonywane z żelaza, brązu i srebra ozdoby i części stroju (zapinki, szpile, sprzączki i okucia końców pasa, bransolety), szklane paciorki; sporadycznie trafiają się także fragmenty szklanych naczyń. Ludność kultury bogaczewskiej utrzymywała niewątpliwie szerokie kontakty handlowe, nie tylko z sąsiednimi ludami (świadczą o tym liczne zabytki pochodzące z terenu Sambii i Litwy), lecz także z Imperium Rzymskim. Znajdowane w grobach rzymskie monety brązowe i srebrne są dobitnym potwierdzeniem transakcji dokonywanych bezpośrednio z kupcami rzymskimi, bądź też – co jest bardziej prawdopodobne – z pośrednikami handlowymi, przybywającymi do Galindii z obszarów zajmowanych na południu przez plemiona Germańskie.
Na wysokim brzegu Jeziora Salęt odkryte zostało na początku lat 70. bogate cmentarzysko kultury bogaczewskiej. W ciągu kilkunastu sezonów badań wykopaliskowych odsłonięto tu ponad 400, bogato wyposażanych grobów (Wyszembork, stan. IV . Na obrzeżach tej nekropolii odkryto też kilka szkieletowych pochówków końskich, które należałoby już wiązać z następną kulturą archeologiczną, będącą bezpośrednią sukcesorką kultury bogaczewskiej. Jest to tzw. grupa olsztyńska (d. "masurgermanische" Kultur).
Grupa olsztyńska wykształciła się już w okresie wędrówek ludów (V – pocz. VII w.). Na mapie kulturowej ówczesnej Europy była prawdziwym ewenementem. Bogate znaleziska grobowe poświadczają imponujące kontakty ludności galindzkiej z terenami nadczarnomorskimi, północną Italią, kręgiem nadłabskim oraz południową Skandynawią. Na bogato wyposażanych cmentarzyskach użytkowanych przez ludność grupy olsztyńskiej (Tumiany i Kielary w okolicach Olsztyna, czy też Kosewo – na północny-wschód od Mrągowa) znaleziono m. in. efektowne ozdoby i części stroju (m. in. srebrne i brązowe fibule [brosze] płytkowe, sprzączki i okucia pasa; uwagę zwracają charakterystyczne popielnice okienkowe, mające ścisłe analogie na cmentarzyskach z terenu Dolnej Saksonii). Współcześni badacze przypuszczają, że na specyficzny kulturowy obraz grupy olsztyńskiej złożyły się miejscowe tradycje galindzkie oraz wpływy ludności germańskiej (gockiej), która w burzliwych czasach Wędrówek Ludów szukała schronienia we w miarę spokojnej części Europy, jaką były wtedy Mazury.
Z początkiem VII w. bogate cmentarzyska grupy olsztyńskiej są porzucane. Na południe od Mazur pojawiają się wtedy pierwsze grupy plemienne nowego etnosu, który właśnie wtedy wkraczał na arenę dziejową – Słowian. Nikłe ślady kontaktów galindzko-słowiańskich, datowanych na ten właśnie okres znamy ze wspominanego już wcześniej stanowiska IV w Wyszemborku – są to charakterystyczne, ręcznie lepione naczynia gliniane tzw. typu praskiego oraz żelazna ostroga.
Wydaje się, że po krótkim okresie wyraźnego załamania ekonomicznego Galindia w IX stuleciu znowu zyskała poczesne miejsce na handlowej mapie wczesnośredniowiecznej Europy. Wokół Jeziora Salęt gestnieje wtedy sieć niewielkich osad otwartych (np. w Muntowie, stan. XIX), pojawiają się też osady obronne – grodziska (Boże, stan. I oraz w Szestnie-Czarnym Lesie. Wśród zabytków z tego okresu zaczynają się pojawiać coraz liczniejsze przedmioty pochodzenia skandynawskiego, które docierały tu zapewne z handlowych emporiów zakładanych przez Wikingów na południowo-wschodnich wybrzeżach Bałtyku. Nad Salęt można było dotrzeć znad morza szlakiem rzecznym (Pregoła-Łyna-Guber-Dajna) w ciągu 2-3 dni. Dalej droga handlowa prowadziła zapewne na Mazowsze, a przede wszystkim ku Rusi Kijowskiej (o tym kierunku świadczą zabytki pochodzące z obszaru Wołynia).
O bogactwie ówczesnych Galindów świadczą najlepiej zabytki z grodziska w Szestnie-Czarnym Lesie, który stał się wtedy zapewne głównym centrum lokalnej wspólnoty terytorialno-rodowej, czyli lauksu. Kres miejscowej prosperity przypada zapewne na czasy ok. 1050 r. Wtedy to został złupiony i spalony gród w Czarnym Lesie; z tymi samymi, dramatycznymi wydarzeniami można też chyba łączyć ukrycie skarbu srebrnych bransolet i naramienników, znalezionych pod koniec XIX w. w Brodzikowie . Napastnikami, którzy podkopali dobrobyt Galindii byli najprawdopodobniej duńscy Wikingowie. Pośrednim dowodem może być tu fakt, że jeszcze na początku XIII w. pretensje do pruskiej ziemi Galinda zgłaszał duński król, Waldemar I.
W ciągu XII i w 1 poł. XIII w. na ziemie pruskie (w tym także i na Galindię) wielokrotnie wyprawiali się książęta piastowscy. W dokumentach z tamtych czasów pojawia się nazwa Galindii (jako Golens, lub Golenz), ale nie ma w nich wzmianek o samych Galindach.
W 2 ćwierci XIII w. Galindia wchodzi w orbitę zainteresowań nowego, potężniejącego sąsiada – Krzyżackiego Państwa Zakonnego. Wydaje się, że Krzyżacy podbili Galindię dopiero po 1254 r. Jednak przez kilka dziesięcioleci tereny te nie były zagospodarowywane. Być może przyczyną był brak miejscowej siły roboczej. XVI-wieczny kronikarz krzyżacki, Piotr z Dusburga odnotował bowiem w swej “Kronice pruskiej”, że w momencie zajmowania Galindii przez rycerzy w białych płaszczach z czarnym krzyżem była to kraina pusta, wyludniona (terra desolata).

Materiały zaczerpnięte z:
Galindowie
Lud ten zamieszkiwał ziemie między górną Łyną a Krainą Wielkich Jezior Mazurskich. Dał nazwę pierwotnej puszczy, zwanej też Wielką Puszczą, której pozostałości znamy jako puszcze: Borecka, Piska i Romincka [Kupryjanowicz M., Szal M., Wyczółkowski M., 2013, s. 228].  Galindia należała do grupy jedenastu pruskich ziem plemiennych i graniczyła z Sasinią, Barcją, Nadrowią i Jaćwieżą (Sudowią) oraz słowiańskim Mazowszem. Jej znani z średniowiecznych kronik mieszkańcy wkraczają na karty historii zapewne w końcu okresu wędrówek ludów, a znikają z nich w czasie krzyżackiego podboju Prus. 
Źródła pisane 
W źródłach pisanych mamy o nich niewiele wzmianek. Klaudiusz Ptolemeusz w swojej Geografii (II w. n.e.) wspomina lud Galindai, zamieszkujący prawdopodobnie część Pojezierza Mazurskiego. Obecnie są łączeni z kulturą bogaczewską i uznawani za protoplastów wczesnośredniowiecznych Galindów. Następna wzmianka pojawia się dopiero w tekście Liber Censuum Daniae z XIII wieku. Galindia (Galindo) jest wymieniana jako jedna z ziem pruskich zhołdowanych przez duńskiego króla Waldemara II. Z kolei w 1253 roku papież Innocenty IV nadał księciu Kazimierzowi Kujawskiemu ziemię „que Galens dicitur”, co miało spowodować zatarg z Krzyżakami i wydanie kolejnego dokumentu, w którym mowa już o ziemi Golens/Golenz… 
Z XV-wiecznej kroniki kanonika warmińskiego Jana Plastwicha pochodzi wzmianka o galindzkim królu Ysegupsie i jego siedzibie nad Jeziorem Niegocin. Przekazy z XIV wieku głoszą, że Galindia składała się z ziem zwanych Berting i Gunelauke, leżała między Barcją a Mazowszem, aż po Jaćwież i rzekę Narew. XVI-wieczni kronikarze Erazm Stella i Szymon Grunau w swoich pracach przytaczają legendę, według której nazwa Galindia pochodzi od imienia Galyndo, które nosił ósmy syn króla Vidowuto  (Widewuto), a kraina ta leżała nad rzekami Allo i Lawoso, ciągnąc się do granic Mazowsza. Galyndo posiadał twierdzę Galingenberg, której lokalizacja pozostaje jak dotąd nieznana. Jego lud prowadził ciągłe walki z najeżdżającymi ich ziemie Mazowszanami, które zwykle kończyły się porażkami Galindów, stąd po latach ich ziemie wyludniły się i porosły lasami… Jednak głównym źródłem wiedzy o Prusach i krzyżackim podboju ich ziem jest Kronika Ziemi Pruskiej (Chronicon terrae Prussiae)  z 1326 roku, napisana przez krzyżackiego kronikarza Piotra z Dusburga. Przytacza on inną wersję upadku Galindów… 
Byli według niego jednym z waleczniejszych i okrutniejszych plemion pruskich, a o ich kresie opowiada Legenda galindzka. Galindowie mieli tak bardzo urosnąć w siłę, że zaczęło brakować im pożywienia. Zdecydowano wtedy o drastycznym kroku – zabijaniu nowo narodzonych dziewczynek, aby łatwiej wychowywać chłopców, przyszłych wojowników. Sprzeciwiły się temu galindzkie kobiety, za co zostały ukarane, ale to nie koniec tej historii. Kobiety poprosiły szanowaną w całej  Galindii wieszczkę o pomoc, a ta nakazała wojom wyruszyć bez broni i ochrony na podbój ziem chrześcijan. Mężczyźni posłuchali jej i zostali wybici, gdy powracali z łupami. Pozostałych w osadach kobiety, dzieci i starców mieli uprowadzić pruscy sąsiedzi (prawdopodobnie Jaćwingowie, Bartowie i Nadrowowie), a Galindia stała się odtąd ,,terra remanet desolata” (ziemią opuszczoną/jałową) i zaludniła się ponownie dopiero po podboju krzyżackim… 
Przytoczone ,,legendy” jak i dotychczasowa wiedza z innych źródeł historycznych oraz archeologicznych mówią, że Galindię porastała puszcza i dopiero krzyżacka akcja kolonizacyjna doprowadziła do jej zaniku. 
Ciekawostką są dane paleoekologiczne [paleoekologia bada dawne ekosystemy, zmiany klimatu i działalność człowieka wpływającą na otaczające go środowisko] z okolicy jeziora Salęt, pokazujące inny przebieg zmian zalesienia. Analiza pyłkowa i datowanie radiowęglowe wykazały, że trwałe odlesianie rejonu tego jeziora (z którego pobrano próbki osadów do badań) rozpoczęli Galindowie już pod koniec X wieku. Intensywne zmiany antropogeniczne szaty roślinnej trwały tam do około XIV wieku. Naukowcy interpretujący te badania twierdzą, że w Galindii osadnictwo istniało, puszcza gdzieniegdzie była już trwale wycięta, a krzyżacki podbój przyczynił się do „upadku Galindów” i częściowego odtworzenia się lasów na Pojezierzu Mrągowskim (odtąd z przewagą sosny), a od drugiej połowy XV wieku rozpoczął się kolejny etap kolonizacji i nasilenie wycinki [Kupryjanowicz M., Szal M., Wyczółkowski M., 2013, s. 227–243].